Zdeklarowanych PiSowców chcę szybko uspokoić, jeszcze kilka lat PiS ma szansę porządzić.

Jak długo, to zależy od kilku czynników, główne zewnętrznych. PiS doszedł do władzy dzięki splotowi kilku okoliczności z których najważniejsze to koniec resetu z Rosją jeszcze za kadencji Obamy, spowodowany dywersyjną akcją USA na Ukrainie i pogłębiający się konflikt starej Europy (a zwłaszcza Niemiec) z USA.

Jest rzeczą ogólnie wiadomą, że PO to tzw. "stronnictwo prusko-ruskie" a PiS to stronnictwo amerykańskie. A wszyscy służą sprawie Wielkiego Izraela czyli światowego syjonizmu. Mądrość etapu nakazywała Ustawiaczom Świata zmianę warszawskiego reżimu i padło tym razem na PiS, który gwarantował lepszą realizację postawionych celów. Zmiana rządu poszła łatwo z pozornym zachowaniem wszystkich kanonów "demokracji". PO ze swoją arogancją, "ciepłą wodą w kranie" i skłonnością do afer się przejadł i bardzo łatwo było wmówić, że PiS jest tak "patriotyczny", że może być już tylko lepiej.

Do tego doszła nagła potrzeba wzbudzania wśród Polaków namiętnej rusofobii i gorącej miłości do banderowskiej Ukrainy a tutaj PiS ze swoim ministrem wojny jest nieoceniony. Poza tm sypiący się budżet USA potrzebuje kroplówki w postaci wpływów ze sprzedaż broni i znowu nasz minister wojny jest na wagę złota.

Bardzo możliwe, że PiS wygrałby o własnych siłach ale dla pewności zadano PO "colpo di grazia" w postaci podsłuchów u Sowy. Taka operacja jest niemożliwa do przeprowadzenia bez udziału służb specjalnych. Jakiej proweniencji były to służby to możemy się jedynie domyślać choć margines błędu jest niewielki. Można wybierać między Mosadem a CIA a to w sumie nie zmienia zasadniczo postaci rzeczy.

Jako, że PO i PiS ostatecznie pracują dla jednego Pana to przedstawicielom poprzedniej ekipy nie spadł jeszcze włos z głowy mimo szumnych zapowiedzi. W końcu kiedyś nastąpi zmiana ekipy i takie precedensowe działania jak rozliczenia poprzedników na podstawie kodeksu karnego byłyby źle widziane przez klasę polityczną. "Stanowcza i bezkompromisowa" postawa rządu Beaty Szydło wobec Unii, głównie w sprawie uchodźców, też ma źródło w poparciu USA, które chwilowo mają w naszej części Europy swoje strategiczne cele i gierki. Szkoda tylko, że tej "stanowczości i bezkompromisowości" nie ma w stosunku do Ukraińców, którzy zalewają nasz kraj zajmując miejsce wypędzanej na Zachód polskiej młodzieży. To nic, że zburzy to z pewnością jednolitość etniczną Polski, która jest naszą ogromną siłą i przewagą nad państwami Europy Zachodniej. Już chyba lepiej przyjąć nawet sto tyś nachodźców, szkody będą mniejsze.

Wszystko oczywiście będzie aktualne do następnego resetu z Rosją bo jeśli coś się zdarzyło dwa razy to z pewnością zdarzy się trzeci raz. Póki co jednak PiS w miarę wzorowo wywiązuje się ze swoich zadań i może być spokojny o stołki. Przełożenie wajchy spowoduje jednak natychmiastową zmianę ekipy. System jest przewidujący i robi zawsze ruchy wyprzedzające. Dowodem na to było powstanie partii Nowoczesna. Wystrugana z banana partia zanim się jeszcze zawiązała miała już ok.10% poparcia... Takich wystruganych z banana politycznych szalup ratunkowych było i będzie więcej.

Czy PiS jako partia ma przed sobą przyszłość? Moim zdaniem nie ma.

Głównym powodem jest wodzowski charakter samej partii, która stoi na jednym polityku - prezesie Kaczyńskim. Życzę oczywiście panu Kaczyńskiemu sto i więcej lat w dobrym zdrowiu ale czas jednak nie cofa się. Wraz z ustąpieniem samego prezesa Kaczyńskiego PiS posypie się jak domek z kart. Już teraz widać poważne pęknięcia na cokole partii. Walka partyjnych buldogów stała się publiczna czego dowodem jest choćby otwarty konflikt prezydenta z ministrem wojny i ministrem sprawiedliwości. Takich konfliktów w łonie partii jest z pewnością więcej choć nie przebijają się do szerokiej opinii publicznej.

Brak Kaczyńskiego, który jakoś jeszcze trzyma to w kupie swoim autorytetem (i nie tylko) spowoduje drastyczne osłabienie partii jako jednej siły politycznej. Pod tym względem już lepiej wygląda PO, mimo, że ostatnio dołuje w sondażach. Prezydent Duda już całkiem wyraźnie buduje swoje zaplecze polityczne, podobnie robi Macierewicz. Takich frakcji będzie więcej. PiS nie ma bowiem szerokiej bazy (nie mylić z poparciem), to partia elitarna dla wybranych a trudno oczekiwać, że katastrofy jak ta pod Smoleńskiem będą się powtarzały cyklicznie. Póki co jednak "nieugięta" polityka rządu i 500+ zapewniają PiS wysokie poparcie.

Wiadomo jednak, że łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Wyborcy, przynajmniej ta świadoma część, oczekują jakiejś wizji państwa, które wybije się w końcu na suwerenność. W zamian otrzymuje jedynie zmianę klamki, u której wisi kolejna ekipa. Jakiegoś planu jak nie widać tak nie widać, wszystko bieżączka. Daleko nam do takich państw jak choćby Niemcy czy Rosja, żeby już nie wspominać Chin. Oni mają jakąś doktrynę narodową, którą realizują mimo zmieniających się ekip rządzących. No ale to są państwa poważne a nie teoretyczne. W nowych okolicznościach, które z pewnością nastąpią, "suweren" otrzyma odpowiednią ofertę nie do odrzucenia i wszystko zostanie po staremu sterowane z zewnątrz.

Nastanie nowe czyli stare.