Często dochodzę do wniosku, że większa wolność myśli i przekazu medialnego była za czasów niesławnego rzecznika Urbana. Paradoks? Wcale nie!
Mieliśmy wtedy jedynie dwa kanały telewizyjne i cztery radiowe. Do tego kilka gazet. Wszystko pod nadzorem urzędników z Mysiej. Dostęp do rzetelnej informacji mocno ograniczony, praktycznie zerowy, zważywszy, że nie istniał internet ani komórki. Jedyna krynica "wolnego słowa" czyli Radio Wolna Europa jak dowiadujemy się po latach, też serwowało to co chciało (a raczej co chciała CIA). I bardzo często działalność tej rozgłośni rozmijała się z polskimi interesami.
Jednak kondycja tożsamościowa społeczeństwa była na dużo wyższym poziomie. Nikt nie słyszał o gender a tęczowi uprawiali swoje brewerie w zaciszu alkowy nie włócząc się po ulicach w haniebnych i deprawujących maluczkich, marszach.
Ludzie spotykali się, rozmawiali, sobotni wieczór to była seria imprez do rana w blokowych mieszkaniach. Trzeba było się naprawdę postarać, żeby spotkać się z ostracyzmem sąsiadów. A w niedzielę kościoły były pełne.
Wzorców dostarczały w jakimś stopniu szkolne, obowiązkowe lektury, które w "wolnej" Polsce są usuwane z programów. Byli jeszcze rodzice i dziadkowie, którzy mogli zadbać o rzetelną wiedzę historyczną swoich pociech.
Ten mroczny okres musiał jednak upaść i w "wolnej" Polsce mamy dziesiątki stacji tv oglądanych na super plazmach, setki stacji radiowych i oczywiście nasz ukochany, wszystkowiedzący internet, bez którego nie wyobrażamy sobie życia. Tyle szczęścia na raz.
Powinniśmy być kilkadziesiąt razy lepiej poinformowani. Tylko czy jesteśmy? Obawiam się, że jesteśmy, jako społeczeństwo, bardziej ogłupieni. Komuna, mimo najszczerszych chęci, nie posiadała takich srodków perswazji propagandowej jak teraz, w "wolnych" czasach. Bo komuna wcale nie upadła tylko się przeformowała i przefarbowała. Sam fakt, że koryfeuszami "wolności" byli w większości potomkowie żydobolszewii i inne "resortowe dzieci" mówi wszystko na ten temat. I jeszcze każą nam wierzyć, że odzyskaliśmy niepodległość...
Każdy, słuchając Urbana, wiedział doskonale, że to ściema i zaczynał razem z przyjaciółmi używać własnego mózgu analizując na podstawie garstki informacji co naprawdę się dzieje. Wszechobecna teraz sieczka, mnogość mediów i szum informacyjny odebrały ogromnej większości zdolność krytycznego myślenia. Kłamstwo wtłaczane i sączące się zewsząd bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i krytycznym myśleniem. Dodać należy do tego jeszcze zobojętnienie większości społeczeństwa na sprawy, które wykraczają poza czubek własnego nosa. Pozornie komfortowa sytuacja rozleniwia i przytępia to co jeszcze 30 lat temu było naszą wielką siłą.
Propaganda od tamtych czasów poczyniła ogromne postępy, proporcjonalnie do postępu technicznego. Teraz medialni manipulatorzy mogą dotrzeć praktycznie do wszystkich, nawet tych, którzy kiedyś z zasady nie oglądali dziennika tv i nie kupowali Trybuny Ludu.
Sprytny zabieg naszych "wolnościowych" ustawiaczy świata polegający na polaryzacji społeczeństwa, pozornie w imię "demokracji" pozwala na dotarcie do każdej praktycznie grupy. Te podziały bardzo często wprowadzane są sztucznie, zwłaszcza gdy pojawia się niebezpieczeństwo, że Polacy mogą się zjednoczyć wokół czegoś lub kogoś. Ale sprytne media nie pozwola na takie aberracje, mają wszelkie narzędzia, żeby zapobiec katastrofie. Pozornie oczywiście udają niezależność, ba, potrafią nawet pozornie walczyć między sobą, żeby uwiarygodnić przekaz. Gdy chodzi jednak o sprawy zasadnicze dla panującego systemu to jakoś dziwnym trafem wszystkie te szczekaczki jednoczą się i popierają jedyną słuszną linię.
Przykłady można oczywiście mnożyć ale takim ostatnim i najważniejszym jest sprawa Ukrainy. Fakty, które potwierdzają sami Amerykanie, wskazują jednoznacznie, że całą awanturę wywołali oni sami wykorzystując do tego miejscowych oligarchów słusznego i ponoć poniewieranego pochodzenia, którzy z kolei do brudnej roboty posłali nazioli spod znaku Bandery.
Co jednak robią media, żeby zmienić i "uzdrowić" narrację? Fakty świadczące o genezis konfliktu muszą być ukryte, zmanipulowane do tego stopnia, że przeciętny obywatel w to uwierzy a potem można już spokojnie kłamać i manipulować. Wywoływać poczucie zagrożenia i nakłaniać do poświęceń w imię cudzych interesów przedstawiając je jako nasze własne.
To, że media wszystkich kolorów należą tak naprawdę do tych samych ośrodków decyzyjnych świadczy fakt, że w tym procesie zaciemniania przyczyn uczestniczą na równych prawach i tak samo gorliwie media z Czerskiej i strojący się w polskie i "niezależne" piórka gapol. Każde z tych mendiów robi to oczywiście w odpowiedni sposób, obliczony i przygotowany dla określonej grupy docelowej. W Sieci pomagają im tytułowi sprzedawczycy i idioci. A wszystko w celu ogłupiania i sterowania motłochem.
My mamy tylko NEon24.pl i Telewizję Narodową Doktora Sendeckiego.
Jesteśmy mali? Tylko chwilowo.
A wracając do odniesień historycznych - czym się różni Michnik z Sakiewiczem od Urbana? Głównie tym, że biedny Urban musiał sam ogarnąć problem indoktrynacji a nowe tuzy propagandowe mogą działać w drużynie i dysponują większymi możliwościami technicznymi.
SpiritoLibero
"Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie".