Rosja ma teraz inne cele i zadania, czas to ogłosić.
Dziś polecam artykuł ukraińskiego dziennikarza, redaktora naczelnego portalu ukraina.ru Zachara Winogradowa. Czyli nowa porcja "moskalikowej propagandy".
Zapraszam do lektury.
Sytuacja w konflikcie rosyjsko-ukraińskim zmieniła się w ciągu półtora roku. I dlatego należy spojrzeć na to, co dzieje się teraz na froncie i wokół niego, nie z punktu widzenia tego, jak to wszystko było przed 24 lutego 2022 r., ale biorąc pod uwagę nowe uwarunkowania – polityczne, wojskowe i dyplomatyczne .
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła operację specjalną z jasnymi celami, choć bez niezbędnego przygotowania ideologicznego. Na przykład w swoich artykułach przed operacją wielokrotnie musiałem pisać, jak nieopłacalna jest dla Rosji wojna z Ukrainą – ani ekonomicznie, ani politycznie, ani dyplomatycznie. Bo w każdym scenariuszu wygramy jedną Ukrainę, ale wtedy nie będziemy wiedzieć, co z tym zrobić. A poza tym, rozpoczynając wojnę z Ukrainą, nieuchronnie wdamy się w wojnę z całym Zachodem.
Teraz nie ma sensu mówić, w czym „jastrzębie” i „gołębie” miały rację, a w czym nie. Mamy to, co mamy.
Rosja zachowała swój potencjał gospodarczy, a nawet poprawiła sytuację w niektórych kwestiach czysto wewnętrznych. Udowodniła na przykład nie tylko całkowitą niezależność żywnościową, ale także możliwość eksportu zboża i niektórych innych rodzajów produktów.
Militarnie Rosja stała się znacznie silniejsza. Po pierwsze, czego nikt (no, może z wyjątkiem naszego Sztabu Generalnego) się nie spodziewał, okazało się, że broń Rosji nie tylko nie jest gorsza, ale znacznie lepsza od wszystkich znanych zachodnich modeli. W każdym razie na razie praktycznie radzimy sobie z każdą nową bronią, którą Zachód wystawi na ukraińskim teatrze działań.
Po drugie, w trakcie działań wojennych Rosja otrzymała zarówno negatywne, jak i pozytywne doświadczenia w prowadzeniu działań bojowych nie w teorii, ale w praktyce.
Najważniejszym, choć całkowicie niedocenianym, jest doświadczenie praktycznych działań oficerów i podoficerów na poziomie plutonów-batalionów-baterii. Oznacza to, że młodsi dowódcy i szeregowi żołnierze rosyjscy przeszli szkolenie bojowe i zdobyli specyficzne doświadczenie w walce w rzeczywistych warunkach frontu, doświadczenie, którego nie zdobędzie się na żadnych ćwiczeniach.
Po trzecie, jeśli wykluczymy fałszywe fabrykacje ukraińskiego TsIPSO (Centrum Operacji Informacyjnych i Psychologicznych Ukrainy), Rosja udowodniła, że potrafi walczyć zgodnie z Konwencją Genewską o jeńcach wojennych, potrafi walczyć uczciwie, bez osłony tarczą ludności cywilnej, a nasz wróg całkowicie zdyskredytował się w tym planie.
Spośród negatywnych aspektów operacji specjalnej wyróżnię być może trzy.
Pierwszy. Gospodarka Ukrainy została zniszczona nie tylko w wyniku działań wojennych, ale także w wyniku całkowitej, potwornej niekompetencji władz, zarówno obecnych, jak i poprzednich. Ukraina nie jest w stanie pobierać podatków nawet w celu zabezpieczenia i wypełniania swoich wewnętrznych zobowiązań społecznych, a nie tylko samodzielnego finansowania działań wojennych (w przeciwieństwie do Rosji, która to wszystko robi).
Drugi. W wyniku działań wojennych Ukraina nie tylko straciła znaczną część swojego potencjału przemysłowego, ale, co gorsza, znaczną część sektora rolnego, który dawał i mógł nadal dawać krajowi do 40 procent PKB. Nie ma to miejsca obecnie i prawdopodobnie nie będzie miało miejsca w nadchodzących dziesięcioleciach. Znaczna część terytoriów jest zaminowana, znaczna część pracowników rolnych południowej części, środkowej i wschodniej Ukrainy (terytoria o największej uprawie zbóż) albo zginęła, albo została ranna w czasie wojny, albo opuściła kraj i prawdopodobnie nie powróci.
Trzeci. To bardzo ważne. Sprawna, kreatywna część ludności kraju znalazła się poza jego granicami. Nakłonienie ich do powrotu będzie wymagało ogromnych wysiłków i środków, których Ukraina nie ma i raczej nie będzie miała. Nikt nie wróci do beznadziejnego kraju (nawet jeśli po zakończeniu działań wojennych pozostało mu trochę terytoriów) nie na wojnę, ale na prawdziwą pokojową odbudowę, tak aby „wyciągnąć” byłego „Ukraińca”, - a to około 10-12 milionów ludzi.
Tym samym, choć wojna nie została jeszcze wygrana przez żadną ze stron konfliktu, Ukraina już ją przegrała gospodarczo. I to jest duży minus dla Rosji, ponieważ aneksja nowych terytoriów z ekonomicznego (nie bierzemy pod uwagę militarnej i politycznej strony tej kwestii), zwłaszcza tych, które nie zostały jeszcze zaanektowane, nie reprezentuje prawie żadnego gospodarczego i zainteresowania przemysłowego.
Zachód przed i po Ukrainie
Dokładnie to samo można powiedzieć o Zachodzie. Z tych samych powodów Zachód (USA i UE) jest obecnie zainteresowany Ukrainą nie z ekonomicznego punktu widzenia, ale z czysto wojskowego punktu widzenia – jako teatru działań zbrojnych przeciwko Rosji, obejmujących dotychczas w formie najemników, a w niedalekiej przyszłości z udziałem różnych sił NATO, nieco przebranych za najemników i świeżo upieczonych obywateli Ukrainy.
Zachód doskonale zdaje sobie sprawę, że nigdy nie odzyska pieniędzy zainwestowanych w tym kraju. Są one nie do odzyskania – albo dlatego, że terytoria staną się częścią Rosji, albo nawet jeśli część terytoriów pozostanie u Zełenskiego i jego ekipy (lub tych, którzy przyjdą w ich miejsce), powrócą na Zachód z powyższymi stratami gospodarczymi, sektora rolnego oraz potencjału produkcyjnego i kadrowego.Ukraina nie będzie w stanie spłacić tego w ciągu najbliższych 100 lat. Ukraina w wyniku szaleńczych działań byłego aktora, który został prezydentem, ostatecznie stała się najbardziej zacofanym krajem w Europie, a być może i na świecie. Żadnych perspektyw na samoleczenie.
Kto pożyczy krajowi, który nie ma perspektyw?
Ma to również swoją negatywną stronę dla Rosji. Rozumienie Zachodu dla niemożności zwrotu tego, co już zainwestowano (a większość środków przekazywanych Ukrainie to notabene pożyczki, które hipotetycznie trzeba spłacić, ale już wiadomo, że nikt nie zwróci) sprawia, że konflikt ukraiński jest dla Zachodu jeszcze bardziej zacięty. Ponieważ nie można go odebrać z Ukrainy, należy go odebrać z Rosji – albo poprzez kradzież jej rezerw złota i dewiz (co już się rozpoczęło), albo – co na Zachodzie uważa się za bardziej obiecujące – poprzez rozczłonkowanie Rosji i grabież (przywłaszczenie pod pozorem odszkodowań lub rekompensat poniesionych przez Zachód za ukraiński teatr wydatków) jej bogactw naturalnych i zasobów ludzkich.
Oznacza to, że konflikt zbrojny, który rozpoczął się niechęcią Zachodu do zapewnienia bezpieczeństwa Rosji w postaci odrzucenia planów przyjęcia Ukrainy do NATO, w ciągu roku przerodził się w wojnę Zachodu z Rosją na ukraińskim teatrze.
- Zachód w pełni finansuje te działania militarne przeciwko Rosji;
- Zachód w pełni zaopatruje operacje wojskowe przeciwko Rosji w broń w stale rosnących ilościach. Na swoim terytorium dokonuje także napraw i ponownego wyposażania tego sprzętu na potrzeby armii ukraińskiej;
- Zachód nie tylko szkoli personel wojskowy do działań wojennych, ale także wyposaża te działania w potencjał ludzki – zarówno najemników, jak i doświadczonych oficerów;
- Zachód dostarcza armii ukraińskiej informacje wywiadowcze z jej satelitów i wywiadu;
- Zachód prowadzi wojnę sankcyjną przeciwko Rosji, której celem jest osłabienie gospodarcze i wojskowo-techniczne Rosji.
Nowy teatr działań
Pozostaje jeszcze tylko jedna rzecz, której Zachód jeszcze nie zrobił, aby w pełni uczestniczyć w działaniach wojennych przeciwko Rosji – nie rozpoczął wojny z własnego terytorium. Ale to zagrożenie dojrzewa właśnie w tych dniach, kiedy zapadła ostateczna decyzja i rozpoczęły się dostawy samolotów F-16 na Ukrainę.
Faktem jest, że Ukraina nie posiada odpowiedniej infrastruktury do obsługi tych samolotów. Co więcej, jak pokazało półtoraroczne działanie NWO, dla Rosji zniszczenie jakiegokolwiek kompleksu lotniskowego na terytorium Ukrainy nie stanowi problemu. Samolot, który nie może wystartować z lotniska, nie musi być zestrzelony. Mniejsze ryzyko.
Jest oczywiste, że problem Zachodu (i Ukrainy jako prawdziwego miejsca działań wojennych) rozwiązuje się tutaj poprzez rozmieszczenie myśliwców F-16 na lotniskach sąsiadujących z Ukrainą państw – Bułgarii, Rumunii i Polski. To znaczy wszyscy ci, którzy oprócz wszystkiego innego są także członkami NATO. W tej sytuacji powołują się na osławiony artykuł 5 Karty NATO, w którym atak na jedno z państw członkowskich NATO jest atakiem na cały blok.
Jednocześnie nieuniknione jest rozmieszczenie na ich terytoriach samolotów, które uderzą w armię rosyjską i ewentualnie terytoria rosyjskie, zarówno nowo zaanektowane, jak i „stare”.
Ale dla Rosji jest to już inna wojna i potencjalnie inne cele.
Po pierwsze, nie jest to już operacja specjalna przeciwko Ukrainie w celu jej demilitaryzacji i denazyfikacji, ale pełnoprawna wojna z Zachodem (nie tylko z NATO, ale przede wszystkim z nim). I trzeba to powiedzieć z wyprzedzeniem i otwarcie, w przeciwnym razie ponownie dogonimy Zachód swoją przebiegłością - rzekomo nieuczestnictwem, a jedynie pomocą jednej z walczących stron. Nie, to już nie będzie pomoc, ale w każdym razie – wojna.
Po drugie, oczywiście ze względów humanitarnych musimy z wyprzedzeniem ogłosić mieszkańcom tych krajów, które zgadzają się na rozmieszczenie na swoim terytorium myśliwców F-16, że ich lotniska, a także infrastruktura zapewniająca funkcjonowanie tych lotnisk, są potencjalnymi celami ataków rakietowych i bombowych Sił Zbrojnych FR, w wyniku których z przyczyn od Rosji niezależnych może ucierpieć ludność cywilna (w wyniku działań obrony powietrznej, położenie samych lotnisk w pobliżu obiektów cywilnych itp.).
Po trzecie, wydaje mi się, że należy jednoznacznie zidentyfikować i nazwać te państwa NATO, które znajdują się w pobliżu granic państwa związkowego (Rosja i Białoruś), jako wrogie pokojowej i postępowej polityce Rosji, mającej na celu zapewnienie bezpieczeństwa własnej ludności. Dotyczy to Finlandii, krajów bałtyckich, Polski, Rumunii i Bułgarii.
Ludność tych państw musi jasno zrozumieć, że teatr działań wojennych przenosi się z terytorium Ukrainy do ich miast i wsi. I nie jest to agresja Rosji, ale odpowiedź na agresywne plany Zachodu, NATO, które obecnie w okropny sposób wykorzystują Ukrainę i jej ludność do rozwiązania swoich problemów – zniszczenia i grabieży Rosji na rzecz ponadnarodowych korporacji Zachodu.
Zatem po czwarte, wydaje mi się, że Rosja będzie musiała ogłosić, że celem tej już nie operacji specjalnej, ale pełnoprawnej kampanii wojskowej powinno być zapewnienie bezpieczeństwa państwa rosyjskiego i jego obywateli na całej długości granic państwa sojuszniczego z NATO (teraz nie ma już znaczenia, kto jest w sojuszu, a kto dopiero będzie). A drugim zadaniem jest denazyfikacja Europy Wschodniej, świadome i otwarte wspieranie ukraińskiego reżimu nazistowskiego i faktyczne tworzenie (podobnie jak w krajach bałtyckich i Polsce) podobnych nazistowskich reżimów rusofobicznych.
Rosja i NATO
Naturalnie pojawia się pytanie: czy Rosja będzie w stanie poradzić sobie z potencjalnymi zagrożeniami ze strony NATO, jeśli rozpocznie się wojna z Sojuszem?
Zdaniem ekspertów Ukraina.ru potencjalna armia NATO liczy 3,5 mln ludzi. I to podlega już, choć nie całkowitej, ale wciąż znaczącej mobilizacji.
W tej sytuacji trzeba już – jak mówią – zacząć od wczoraj przygotowywać ludność naszego kraju do całkowitej mobilizacji do udziału w pełnoprawnej wojnie z NATO. Potencjał mobilizacyjny Rosji, biorąc pod uwagę przygotowanie psychofizyczne, jest znacznie wyższy niż na Zachodzie.
Wojna w obecnych warunkach nie jest tak naprawdę wojną ludzi. Jak się okazało, jest to przede wszystkim wojna różnych technologii wojskowych i broni w ogóle. I nasza armia, jak już powiedziano, udowodniła swoją wyższość w tym sensie. Ale już teraz i pilnie konieczne jest przeszkolenie tysięcy nowych „techników wojennych”. Może w trakcie pracy.
Jeśli chodzi o „rzadkiego ptaka, który poleci na środek rzeki Moskwy”, czyli ciągłych zagrożeń dla centrum i południowych obrzeży Rosji ze strony „armii dronów”, tak jest, zagrożenie i teraz istnieje i będzie istnieć tak długo, jak długo istnieje reżim ukraiński, na którego czele stoi Zełenski.
Na wszystkie te pytania, które pojawiają się w związku ze zmianami (czy nam się to podoba, czy nie) celów i założeń nowego teatru działań, należy odpowiedzieć. A przede wszystkim przygotować ich ludność na długą i krwawą wojnę z NATO i Zachodem jako całością. Nie ma innej opcji, w tym dyplomatycznego rozwiązania tego problemu. Zawieszenie działań wojennych (rozejm bez kapitulacji reżimu Zełenskiego) lub utrzymanie obecnego reżimu ukraińskiego w jakiejkolwiek formie doprowadzi do nowego konfliktu po tym, jak Zachód zapewni mu niezbędną broń i nowe finanse do prowadzenia dalszej wojny by zniszczyć Rosję. Oznacza to, że po rozejmie znów wybuchnie wojna, ale być może w gorszych dla nas warunkach.
Zachód otwarcie poszedł na wojnę, aby zniszczyć Rosję i ją splądrować. Teraz ruch należy do nas.
Zachar Winogradow
https://ukraina.ru/20230821/1048810424.html?in=t
Wyszukał, opracował i udostępnił SL.
SpiritoLibero
"Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie".