Zniknęły notki kolportujące fejki produkowane przez kijowską juntę przy pomocy zachodnich doradców od pijaru.

W tej notce nie mam zamiaru pisać o sukcesach Rosjan i definitywnym blamażu "herojów" spod znaku Bandery oraz klęsce "kolektywnego Zachodu" walczącego z Rosją przy pomocy ukraińskiego mięsa armatniego. 
Żeby dowiedzieć się jak wygląda szumnie zapowiadana "kontrofensywa" nie trzeba posiłkować się "moskalikową propagandą", starczy wejść na strony jedynie słusznych mendiów "wolnego świata". Tam nastroje więcej niż minorowe. Gorzej, wyraźnie widać rozczarowanie, że setki miliardów $ w gotówce i "cudownym" sprzęcie poszły się... kochać. Ale przynajmniej ruszają temat.

Polskie ścierwomendia, które są elementem zachodniej broni masowego ogłupiania motłochu zwanego dla niepoznaki "elektoratem" przyjęły inną ale wcale nie nową taktykę. Postanowiły sprawę przemilczeć. Stara, żydowska metoda palenia goopa. Starczy zajrzeć na strony "patriotycznych" i mniej patriotycznych mendiów, że zauważyć, że sprawa "bohatersko walczące Ukrainy z agresją pełnoskalową Rosji" została usunięta z czołówek serwisów informacyjnych. Jeszcze przybąkują nieśmiało o "zbrodniczym wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce" ale nawet to robią chyba z musu bo nawet najgłupszy dziennikarzyna, mający dostep do serwisów informacyjnych "wolnego świata" wie, że to wszystko lipa i ostatnie podrygi zdychającej ostrygi czyli UPAdliny i jej sponsorów.

Tyle o mendiach oficjalnych ale pozostaje jeszcze tzw. dziennikarstwo obywatelskie czyli blogosfera. Ci, co jeszcze do niedawna żyli w jakimś podejrzanym amoku (kasa, używki albo po prostu banderowskie przekonania) nabrali nagle wody w usta. Zniknęły notki kolportujące fejki produkowane przez kijowską juntę przy pomocy zachodnich doradców od pijaru. Zniknęły napastliwe komentarze wielbiące nazibanderowską armię. Jak nożem uciął...
Czy trzeba lepszego dowodu na całkowitą klęskę UPAdliny i USA/NATO?

Kiedyś, na początku Operacji Specjalnej (nie mylić z wojną) na Ukrainie przytoczyłem wypowiedź amerykańskiego eksperta, Larrego C. Johnsona, który stwierdził, że Rosja jest w stanie rozwalić Ukrainę w 3 dni. Potem te "3 dni" zostały przypisane mojej skromnej osobie i stały się przedmiotem kpin. 
Otóż uważam, że pan Larry wiedział co mówi i Rosję było i ciągle jest na to stać. Tylko po co?
W 3 dni Rosja nie byłaby w stanie zrealizować swoich (tych oficjalnych) celów czyli demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy. W tak krótkim czasie się fizycznie nie da i Rosja pieściła się banderowcami jak matka z łobuzem.
Za to byliśmy świadkami całkowitej degradacji Europy i wyszło na jaw jak bardzo jest podporządkowana Zjednoczonym Szatanom Ameryki. Arsenały NATO (North Atlantic Terrorist Organization) zostały wyczyszczone ze starej, poradzieckiej broni i potem przyszła kolej na nowszy sprzęt produkcji zachodniej. Ta "wunderwaffe" też okazała się nieskuteczna w konfrontacji z "zapóźnioną" techniką wojskową Rosji, która, notabene, miała paść pod ciężarem sankcji gospodarczych. Upadek, owszem, nastąpił ale dotknął Europę i USA. Rosja jakoś dała sobie radę a jej znaczenie polityczne i krąg partnerów wrósł. Mimo kłamstw łżemendiów.
Teraz starczy, że dzielni heroje UPAdliny zdobędą jakieś trzy sracze i będzie można odtrąbić "zwycięstwo" i uciec nocą jak z Wietnamu i Afganistanu. Nic nowego.

Jeśli dodamy do tego całkowitą przebudowę stosunków geopolitycznych, upadek dolara jako głównej waluty rezerwowej świata to mamy pełny obraz zmian. Już nawet najmniejsze państwa wiedzą, także dzięki Rosji, że mogą śmiać się w twarz USA i planować swoją suwerenną przyszłość.
Czy dałoby się to zrobić w 3 dni? Niech każdy sam sobie na to odpowie.

To za kim teraz "śmiech goni"?

(Zdjęcie wprowadzające - klaun, aktorzyna i wirtuoz gry prąciem na pianinie. Grabarz Ukrainy.)