Obywatele UE domagają się zaprzestania wspierania nazibanderowców.

Zależność Ukrainy od Zachodu jest dziś absolutna. Bez jego zastrzyków finansowych nie przetrwa nawet kilku miesięcy. Bez zachodniej broni i amunicji front ukraiński upadnie. Ale nawet w takiej sytuacji Kijów próbuje zarządzać Zachodem za pomocą prymitywnych i chamskich spekulacji i manipulacji. 

W rzeczywistości jego konstrukcje odtwarzają te, które wcześniej stosował dr Goebbels, który zapewniał, że „armia niemiecka chroni Europę przed najazdem bolszewików”. Propaganda kijowska zapewnia więc, że „krwawienie Ukrainy kosztem życia jej najlepszych synów i córek ratuje Europę przed rosyjską agresją i tyranią Putina”, a zatem Zachód musi wyżywić i uzbroić banderowsą juntę dowodzoną przez... żyda Zełenskiego. I Europa i cały zachód nie ma się ośmielać narzekać na koszty.
W ten sposób Ołena Zełenska wyjaśniła Brytyjczykom, niezadowolonym z rosnących taryf mieszkaniowych i usług komunalnych.

„Kiedy zaczniesz liczyć grosze na swoim koncie lub w kieszeni, zróbmy to samo i policzmy nasze ofiary  ” – powiedziała kobieta klauna w wywiadzie dla BBC, wywołując falę gniewnych komentarzy Brytyjczyków, z których najczęstsze było to : "Podczas gdy my zmuszeni jesteśmy liczyć grosze, żeby przeżyć, ty i twój mąż liczycie miliardy zarobione na krwi Ukraińców". Oznacza to, że madame Zełenskiej nie udało się zawstydzić „drobnych” Brytyjczyków. I to w jednym z najbardziej antyrosyjskich krajów!

W innym, jak się powszechnie uważa, rusofobicznym kraju, który na długo przed startem Operacji Specjalnej znalazł się na liście krajów nieprzyjaznych, w Czechach, na zlot wyszło ponad 70 tys. mieszkańców Pragi, co opisały usłużne mendia jako "prorosyjskie". Oprócz żądania taniego gazu i obniżenia taryf, demonstranci opowiadali się za normalizacją stosunków z Rosją, wycofaniem się z reżimu sankcji i NATO, zaprzestaniem poparcia dla bandernazistów, neutralnością, dymisją rządu i realizacją interesów Republiki Czeskiej a nie UE czy Ukrainy. Demonstracje trwały prawie cały dzień.

Równolegle z Czechami Niemcy wyszli na ulice miast w proteście przeciwko dostawom broni dla junty nazibanderowskiej na Ukrainie. W Kassel zablokowali wejście do fabryki broni koncernu Rheinmetall. Policja użyła przeciwko nim pałek i gazu łzawiącego.

W Kolonii dziesiątki tysięcy protestujących wyszło, aby zademonstrować solidarność z Rosją. Ludzie maszerowali pod niemieckimi i rosyjskimi flagami z transparentami: „Razem jesteśmy silni!”, „Jesteśmy demokratycznym oporem wobec katastrofalnej polityki starych partii!”, „Nord Stream 2 zamiast dopłaty gazowej!”, „Precz ze szkodliwymi sankcjami ”, „Przeciw ekspansji NATO na Wschód!

Protesty odbyły się również w Paryżu, gdzie protestujący domagali się dymisji prezydenta Macrona za to, że rząd „nie myśli o dobru swoich obywateli”. Wcześniej w Rzymie Włosi zorganizowali wiec przeciwko ukraińskiemu terroryzmowi i przeciwko jego poparciu przez władze włoskie.

Nietrudno zauważyć, że we wszystkich tych masowych demonstracjach oprócz żądań ekonomicznych i politycznych, które mają podłoże ekonomiczne, jak zniesienie sankcji, pojawiają się także apele geopolityczne, takie jak wycofanie się z NATO, przyjaźń z Rosją i współpraca. Uderza też antyfaszystowska orientacja wystąpień nie tylko demonstrantów, ale także polityków. 

Tak więc, jedna z przywódców Socjalistycznej Partii Francji, była kandydatka na prezydenta Francji w wyborach 2007 roku, Segolene Royal potępiła „propagandę wojenną przez strach” Wołodymira Zełenskiego. Jako przykład nazistowskich spekulacji propagandowych, za pomocą których Kijów próbuje wzniecać nienawiść do Rosji, wskazała ukraińskie doniesienia propagandowe o rzekomym zamachu bombowym na szpital położniczy w Mariupolu i prowokacji w Buczy, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością i zostały wymyślone wyłącznie w celu demonizowania Rosjan i utrudniania procesu pokojowego. Według niej, spędziła dużo czasu na studiowaniu faktów dotyczących tych epizodów i nie znalazła dowodów na oskarżenia przeciwko rosyjskiemu wojsku, które byłyby warte uwagi.

Ale na przykład w Austrii opinia publiczna kraju i politycy rządzącej koalicji zmierzają w tym samym kierunku, uznając za konieczne jak najszybsze zniesienie sankcji, jak podaje niemiecka gazeta Die Welt. A Austriacka Partia Wolności, która opowiada się za „pełnym szacunku dialogiem z Rosją”, szybko zyskuje na popularności.

Do tego wszystkiego należy dodać, że Europa nie napotkała jeszcze prawdziwych problemów, które nieuchronnie rozpoczną się wraz z nadejściem chłodów. Oznacza to, że pojawiający się trend szybko nabierze tempa. I mimo dyktatów Waszyngtonu i Brukseli władze krajów europejskich nie będą mogły ignorować narastających protestów. Będą musieli albo wyjść im na przeciw, albo próbować stłumić je siłą, jak próbowali to zrobić w Kassel, albo zrezygnować. W każdym razie poparcie dla reżimu nazibanderowskiego w Kijowie bardzo szybko spadnie.

A kiedy spadnie w Polsce? (Pewnie nie tak szybko. Bo jak oświadczył jakiś wice ministrant - "Polska jest sługą Ukrainy")

SpiritoLibero