Media "wolnego świata" znowu dostały sraczki. Oto zimny czekista Putin powodowany paniką rozkazał zabicie "lidera opozycji".

Kim jest sam Nawalny? W dużym skrócie to produkt amerykańskich służb, których zadaniem jest mieszanie gdzie się da. Na żołdzie CIA albo innej sprytnej agencji USA zajął się "walką z korupcją". Temat nośny i szlachetny bo pokażcie mi kraj, gdzie nie ma korupcji? Nie ma takiego, nie wyłączając Watykanu. Działania Nawalnego charakteryzowała daleko posunięta niedbałość. Nie potrafił wytłumaczyć się ze źródeł finansowania, dbał, żeby organizowane przez niego manifestacje były nielegalne bo to gwarantowało rozróbę. Nie dopuszczony do kandydowania w wyborach na mera Moskwy z powodu ciążących na nim wyroków stał się automatycznie "ofiarą reżimu Putina". I w sumie to było głównym celem.

Popularność Nawalnego oscylowała w granicach błędu statystycznego ale media "wolnego świata" okrzyknęły go "liderem opozycji". W końcu zimny czekista nie wytrzymał i wysłał swoich siepaczy, żeby go uciszyli raz na zawsze. Tylko, że znowu wysłał jakieś niedojdy. 

Litvinienke próbowali zabić polonem, który wszędzie zostawia ślady. Skripalów poczęstowali noviczokiem, który jest ponoć sto razy mocniejszy od sarinu i produkuje go podobno jedynie Rosja. I znowu klapa bo Skripale przeżyli. Teraz dosypali coś mocnego do herbatki Nawalnego ale widocznie za mało bo gostek przeżył. Czyżby Putin wynajmował do mokrej roboty gang Olsena?

Komu może zależeć na awanturze z "liderem opozycji"? Putinowi raczej nie bo i po co? Nie jest dla niego żadnym przeciwnikiem politycznym, ot pajac rozrabiajacy za obce srebrniki. Tym bardziej, że Putin ma teraz co robić. Awantura na Białorusi, zbliżające się wybory w USA a przecież ogólnie wiadomo, że kogoś musi tam znowu zainstalować. Nawalny to tylko taka mała, upierdliwa mucha, którą można potraktować packą. 

Dla pracodawców Nawalnego sprawa ma się zgoła inaczej. Zainwestowali kupę kasy i efektów żadnych. Prawdopodobnie ktoś doszedł do wniosku, że z żywego Nowotnego nie będą już mieli wielkiego pożytku za to z martwego (albo prawie martwego) jak najbardziej. Oto mamy następnego męczennika, ofiarę putinowskiego reżimu. Stara łacińska maksyma "is fecit, qui prodest" ma zapewne zastosowanie w tym przypadku. 

Co można poradzić Władimirowi Władimirowiczowi? Jeśli musi się już kogoś koniecznie pozbyć to niech zatrudni fachowców a nie gang Olsena.